Projekty często mylone są z procesami, choć zarządzanie projektowe i zarządzanie procesowe to dwa różne działy zarządzania. Pewnym symptomem życia w korporacjach jest notoryczne przekształcanie projektów w procesy.
Przejście obrazuje pewna anegdota. Kiedyś starszy człowiek powiedział mi że dobrze że Pan nie chodzi do lekarza, bo jak się zacznie chodzić do lekarza, to się już nigdy nie przestanie. Ja mam wrażenie że tak dzieje się często z projektami, tym bardziej prowadzonymi w metodologii zwinnego zarządzania, które przecież zakładają proces ciągłego ulepszania samego procesu realizacji projektu. Projekty mające w końcu jasny początek i koniec, typu realizacja określonej inwestycji zamieniają się w realizowanie tej inwestycji, częścią procesu którego jest jej urzeczywistnienie. Gorzej, jeśli procesem staje się spotkanie, ustalenie czegoś w jakimś miejscu z jakimiś osobami, co zamienia się w ustalanie tego samego w jakimś miejscu z jakimiś osobami co kilka dni lub miesięcy, w nieskończoność.
Zakładając realizację prac inwestycyjnych w metodologii zwinnej zbyt łatwo bierzemy korzyści płynące z takiej metodologii, a niedostatecznie często zakładamy od razu, że projekt zamieni się w proces stanowiąc stały koszt i obciążenie zespołu wykonawczego.
Comments are closed.