Ludzie daja sobie milion powodow do tego zeby nie robic tego na czym im naprawde zalezy. W wiekszosci przypadkow jednak powodem tego ze czasami im nie wychodzi zaplanowane jest juz na samym poczatku.
Nie chodzi wcale o slaba motywacje (tzw. slomiany zapal), ani o przeciwnosci (zli ludzie na drodze), ani o zadne braki tego lub tamtego (na przyklad pieniedzy).
Najczesciej chodzi o to ze ludzie zaczynaja rzeczy mowiac sobie: nie znam sie na planowaniu, nie chce tego robic, zajme sie tym na co mam ochote teraz, a potem zobaczymy.
Skracajac: takie podejscie oznacza ze od razu zaplanowalismy porazke. Nawet jezeli ktos z czasem szczerze zaangazuje sie w to co robi to bez planu najczesciej znajduje sie na drodze prowadzacej do porazki.
Ta poczatkowa, najczesciej nieswiadoma, decyzja o porazce jest juz wpisana w to co robi najczesciej do konca, poniewaz koszt zmiany decyzji jest znaczny. Skoro byl za duzy na poczatku, to w polowie drogi bedzie jeszcze wiekszy.
Jak zatem przerwac ten zaklety krag? Trzeba od czegos zaczac. Najlepiej od celu: po co robie to co robie? Jak wyglada sukces? Nastepnie zaplanowac liste krokow ktora do tego sukcesu prowadzi. Tak niewiele, a tak duzo.
Jezeli chcesz isc pro, mozesz naniesc konkretne daty na konkretne kroki realizacji planu. Czasami pomaga, czasami przeszkadza. Dla tych, ktorzy maja mniej doswiadczenia w szacowaniu czasu moze demotywac. Innych z kolei ograniczenia czasowe zmotywuje do dzialania.
Comments are closed.